Obserwatorzy

wtorek, 14 sierpnia 2012

Wróciłam ...

... do cywilizacji. Pojechałam z moim małżem na Mazury. A co, postanowiłam zrobić mu przyjemność, bo sam nie chciał jechać :( Akurat te rejony, to nie jest to, co "tygrysy lubią najbardziej"... no bo komary, kleszcze, no bo nie - ryb nie łowię, na kajaku nie pływam - jedyne co, to grzyby lubię zbierać !!! Ja jestem stworzeniem baseno-  i morskolubnym - żadne kąpiele w jeziorach mnie nie rajcują, no i nie przepadam za biwakami :) Ale co tam, pojechałam i przeżyłam, mimo tego, że noce zaczynały się gdzieś w okolicach 1.00 a kończyły 3.45 - 5.00. Okoliczności przyrody nawet fajne, zwierza wszelakiego sporo (niekoniecznie lubianego - pająki, ropuchy, żaby, padalce i te większe - dzięcioły, kaczki i naciągacze łabędzie). Kolega małżonek w siódmym niebie, bo na łowisku walczył z pstrągami, pontonem motorowym popływał, drew narąbał i nawet na grzyby ze mną poszedł.










Całe szczęście, że na okrasę pozostały mi takie maleństwa ...