W sobotę powstała nowa, jeszcze nie ukonstytuowana grupa craftowa. Było super... zresztą , jak zwykle u Leny... Pracowicie, ze śmiechem, aż trudno było się rozstać. Ciekawe, kiedy nas pogoni - wszak wprowadzamy w jej dom tyle hałasu i zamieszania. Ale widać jej to potrzebne do życia, jak powietrze. Uczyłyśmy się robić makramowe bransoletki, dzięki uprzejmości Glinki-Alinki. Jak się okazało, nie jest to zbyt trudne, tylko trzeba się trochę skupić przy plątaniu węzełków. Jutro wstawię zdjęcie mojej bransoletki (albo nie, najpierw sprezentuję ją córci - ponieważ zagląda na mojego bloga, to nie byłoby niespodzianki)